Minął ponad rok od założenia
działalności. Jednym z mankamentów było ograniczone miejsce, w którym
mogę przygotowywać i przechowywać meble. Potrzebowałem pomieszczenia, w
którym będę mógł wykańczać przygotowane „perełki”. Od dawna miałem
zaplanowane miejsce, w którym mogę postawić domek ogrodowy.
Wahałem się
między samodzielnym wykonaniem a zamówieniem gotowego projektu. Po
spotkaniu w jednej firmie i wyliczeniu kosztów podjąłem decyzję o
zakupie gotowego rozwiązania, które po pewnych modyfikacjach spełni moje
potrzeby.
W ostatnim dniu kwietnia przyjechała
dostawa z zapakowanym domkiem. Montaż zaplanowałem na początek maja.
Weekend majowy mimo niesprzyjającej pogody spędziłem na przygotowywaniu
nowej pracowni. Pomagał mi mój tata, któremu dziękuję za wytrwałość i
poświęcenie.
Przygotowanie podstawy z bloczków
betonowych i jej wypoziomowanie zajęło cały dzień. Teren był nierówny, a
musieliśmy ustawić 32 bloczki. W kolejnym dniu domku szybko przybywało.
Podłoga zajęła godzinę. Ściany podobny czas. Później deskowanie dachu.
Pozostało wykończenie i detale. Trzeci dzień to pokrycie dachu papą,
listwy przypodłogowe i oświetlenie. Tak powstała pracownia.
Mój Przyjaciel Bursztyn odwiedzał nas w
trakcie pracy. Na koniec zabrałem go na wycieczkę i pokazałem nową
pracownię. Spacerował wewnątrz wąchając nowe zapachy. Opowiadałem mu, że
przygotuję to dla niego legowisko – przecież uwielbia stare meble.
Niestety los okazał się niesprawiedliwy i Bursztyn mimo, że miał
niespełna 3 lata, nie dożył chwili kiedy w pełni rozpoczęliśmy renowacje
w nowej pracowni. Był dla mnie ważny, dlatego postanowiłem nazwać
pracownię „Bursztynowa Komnata” na jego cześć. Nazwa będzie miala
podwójne znaczenie, bo wewnątrz będą prawdziwe skarby :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz